Nowa fala na Przymorzu

My tylko chcemy, żeby mieszkańcom chciało się chcieć – mówi Lokalna Grupa, która formuje się w dzielnicy Gdańska Przymorze.

Wyjęte z epoki

Przymorze się zmienia. W epoce Gierka powstawały tu znane na cały świat konstrukcje. Kiedyś miały świadczyć o potędze quasi-komunistycznego państwa, teraz wywołują co najwyżej uśmiech politowania. Ale któż tak naprawdę nie zna słynnych falowców? Najdłuższy z nich, długi na blisko 900 metrów budynek przy jednej z ulic gdańskiego Przymorza, to prawdziwy rekordzista. No prawie, do pełni szczęścia brakuje mu nieco ponad 100 metrów, wtedy byłby najdłuższym blokiem w Europie.
Z tą rzeczywistością wyjętą z epoki Gierka sąsiaduje inna, z innego wymiaru, wolnorynkowa. Obok architekci planują nową budowlę, jak na polskie realia prawdziwy drapacz chmur. Ponad 200 metrów w stronę nieba może robić wrażenie. Więc Przymorze się zmienia.
Złośliwi dodają: stare klocki zastępowane są nowymi. A falowce jak były obskurne, tak są. Ich Przymorze jest ponure.
Optymistyczni wskazują na nowe markety, place zabaw, bloki, parki. Bliskość do morza i znany na cały świat falowiec. Są zadowoleni: ich Przymorze to fajna dzielnica. Ale jest jeszcze trzecia grupa. Na razie niezbyt liczna. Ani nie krytykują, ani się nie zachwycają. Chcą zmieniać.

To nie noclegownia

Co jest, czego nie ma?
– Przymorze ma dobrą infrastrukturę. Od wielu lat mamy to, co wiele innych dzielnic Gdańska musi sobie wywalczyć: dobrą komunikację, place zabaw, ławki. Ale jest coś, czego brakuje tej części Gdańska – mówi Anna Jędrzejewska, pracownik Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym, założycielka Lokalnej Grupy Działania „Przymorze”.
Mieszkanka Przymorza dodaje: – Chciałabym pójść na sztukę teatralną, ale niekoniecznie do Gdańska Głównego. Chciałabym znaleźć się na koncercie, ale nie jechać na niego gdzieś strasznie daleko. Marzy mi się, że po prostu wychodzę z mieszkania i spotykam się z sąsiadami na kolejnej dzielnicowej imprezie.
Na razie, jeśli coś się dzieje, to tworzą to zamknięte tylko na swoim podwórku instytucje.
– Chcę walczyć ze stereotypem, że Przymorze jest tylko noclegownią, że jest to dzielnica starych ludzi. To jakiś absurd. Wielu mieszkańców, słysząc takie rewelacje o swoim otoczeniu, weszło w ramy takiego stereotypu. I faktycznie, mogą sądzić, że nie ma sensu niczego zmieniać, lepiej siedzieć i oglądać telewizję – komentuje Anna Jędrzejewska.
Podobnie mówią mieszkańcy, ale nie o gadanie tu chodzi. Nie, nie o gadanie tu chodzi. Anna Jędrzejewska nie tylko mówi, lecz także od kilkunastu miesięcy, wspólnie z innymi, działa.
– Rzeczywiście Przymorze to specyficzna dzielnica, duże blokowiska, bardzo biedna, jeżeli chodzi o sferę społeczną, działa tu mało organizacji pozarządowych. Ale od pewnego czasu tworzymy tutaj koalicję różnych podmiotów i próbujemy koordynować wspólnie nasze działania – zastrzega Milena Dominik-Krzaczkowska, przedstawicielka Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, a przy tym reprezentantka wspomnianej wcześniej koalicji, Grupy Lokalnej Działania „Przymorze”. – Jesteśmy jednak na początku drogi.

Żeby chciało się chcieć

Początek drogi trwa od kilkunastu miesięcy. Anna Jędrzejewska opowiada, że zaczęło się od projektu Gdańskiej Sieci Partnerstw Lokalnych. Inspiracją była inna dzielnica Gdańska – Orunia. Biedna. Zapomniana przez urzędników część miasta wykazuje się niespotykaną aktywnością mieszkańców i działających tam instytucji.
Kluby seniora, kluby młodzieżowe i kluby dla dzieci, kółka aktywności różnej maści zapaleńców, prężnie działająca Rada Osiedla, szereg organizacji pozarządowych, szkół, kościołów współpracujących ze sobą na przykład przy organizacji lokalnego festynu, a nawet własna gazeta-portal, wszystko to funkcjonuje tutaj w najlepsze. – To był dla nas bardzo inspirujący przykład. Chcieliśmy coś takiego stworzyć właśnie na Przymorzu – tłumaczy Jędrzejewska. – Do grupy „Przymorze” przyłączały się szkoły, organizacje pozarządowe, przedstawiciele gdańskiego mopr, policji i kościołów – przekonuje Dominik-Krzaczkowska. – Wiedzieliśmy, że na Przymorzu nie brakuje aktywnych osób. – Nie ma też sensu, aby każdy z osobna robił to samo.
Aby instytucje łapały za tego samego mieszkańca, nie wiedząc, co innego dzieje się w dzielnicy. W ten sposób do niczego się nie dojdzie – zastanawia się Marzena Wiercioch, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 76 w Gdańsku.
– Kiedy otrzymałam propozycję współpracy w grupie „Przymorze”, wiedziałam, że ta inicjatywa musi wypalić. Wcześniej byłam dyrektorką w Lipcach (inna część Gdańska) i byłam członkiem sił „Orunia”, które w znakomity sposób działało na rzecz dzielnicy. Czemu nie możemy zrobić czegoś podobnego na Przymorzu? – przekonuje Anna Łopińska, przedstawicielka Szkoły Podstawowej nr 46 w Gdańsku. – Czasy się zmieniły, szkoły muszą, powiem brzydko, walczyć o uczniów. Rodzice chcą bardziej otwartej placówki. Musimy pokazać, że tak właśnie jest, że nie działamy od 8.00 do 15.00 i później nic w naszych murach się nie dzieje. Lokalna Grupa „Przymorze” może nam w tym pomóc, będziemy pracować wspólnie, w ten sposób o naszych szkolnych działaniach dowie się znacznie więcej osób.

Iwona Klejna, wicedyrektor ZPKiG nr 33 w Gdańsku: – Nasza szkoła ma zasoby, sale komputerowe, wielkie pomieszczenia. Ma też świetnych nauczycieli ze wspaniałymi pomysłami, którzy chcą działać również na rzecz lokalnej społeczności. Ale co z tego, jeżeli stale brakuje nam pieniędzy na ponadprogramowe aktywności. Grupa „Przymorze” to dobry pomysł, możemy pisać wnioski o dofinansowanie, możemy pozyskiwać kolejnych sponsorów i w ten sposób finansować nasze projekty. Bo chodzi o to, aby móc pokazać uczniom świat z innej perspektywy. My z klasami nie wyszliśmy do teatru od kilku lat, brakuje pieniędzy. Musimy sprawić, aby nastolatkom chciało się chcieć. Nie mogą tylko siedzieć przed komputerem lub snuć się bez celu po galeriach. Powinni mieć pasje, niech to będzie nawet zbieranie nakrętek, lepsze takie hobby niż żadne.

Przetarte szlaki

Grupę „Przymorze” tworzy obecnie 12 podmiotów, na razie najwięcej czasu spędza na szukaniu odpowiedzi na pytanie: w którym kierunku powinniśmy teraz iść? – Oczywiście w kierunku aktywizacji mieszkańców. Idealna sytuacja: my jako grupa dajemy pomieszczenia, ekspertów, pomagamy napisać projekt. Ale realizują go już sami mieszkańcy, bo to oni najlepiej wiedzą, co jest im potrzebne – mówi Jędrzejewska. Bo tak: kilka osób na Przymorzu chciałoby zagrać w brydża, ale nie ma gdzie, ktoś inny dobrze gra na gitarze, chciałby zorganizować kameralny koncert, ale nie wie, w jaki sposób ma o nim powiadomić mieszkańców, jeszcze kolejny ma swoją amatorską trupę teatralną o której mało kto jednak słyszał. W takich i dziesiątkach podobnych sytuacji Grupa Lokalna „Przymorze” ma służyć mieszkańcom. Nie ma za nich tworzyć aktywności, ma wspierać i informować.
Członkowie koalicji chcą dotrzeć do mieszkańców Przymorza na różne sposoby. Oczywiście poprzez internet (stronę tworzy mieszkaniec, który sam zgłosił się do grupy). A także słynną raczej z kampanii wyborczych (i to nie w Polsce) metodą door-to-door. Czyli chodzeniem od mieszkania do mieszkania i przekonywaniem wszystkich do włączenia się w całą akcję. – Nie ma innego sposobu. Musimy się właśnie w taki sposób przedstawić mieszkańcom. Wielu z nich nie przyjdzie, ot tak, z siebie, muszą zostać do tego zachęceni – argumentuje Dominik-Krzaczkowska.
To dopiero początek drogi, ale już trochę udało się zrobić. Członkowie grupy organizują wspólnie lokalny festyn, który przyciąga setki osób. Pomagają im w tym również sponsorzy, wietrząc w tym doskonałą okazję do reklamy. Grupa przetarła już szlaki również w gdańskim Ratuszu. Udało im się przekonać ich do zajęcia się ważnym dla wielu mieszkańców Przymorza problemem. Chodziło o wybudowanie specjalistycznych podjazdów dla niepełnosprawnych (ale też dla matek z dziećmi) na pobliską plażę.
– Na posiedzeniu Rady Miasta przemawiałam jako reprezentant naszej grupy. Dostaliśmy zapewnienie, że jeszcze w tym roku te podjazdy powstaną. To nasz wielki sukces – opowiada Anna Jędrzejewska.
– Urzędnicy zobaczyli, że na Przymorzu, na którym przecież nie ma Rady Dzielnicy, jest reprezentacja mieszkańców, są partnerzy do rozmowy – dopowiada Dominik-Krzaczkowska.
Jak przekonują członkowie koalicji, chcą być właśnie taką reprezentacją, która chce oczywiście współpracować z miastem. Ale kiedy wymaga tego dobro dzielnicy, grupa nie będzie bała się wejść w konflikt z urzędnikami. – Ja jestem przede wszystkim mieszkańcem Przymorza. Moją rolą jest i będzie zadbanie o tę dzielnicę. Nawet jeżeli będzie wymagało to trudnych rozmów z miastem – zapewnia Anna Jędrzejewska. Są jednak dwie sprawy, które koalicjantom spędzają sen z powiek.   – Boimy się, że będą blokować nas pieniądze. Że naszych pomysłów nie uda nam się spiąć w granty. A druga bariera to reakcja samych mieszkańców. Zawsze istnieje możliwość, że pomimo oferty, którą przedstawimy, ludzie powiedzą nam „nie”. Że nie chcą z niej korzystać, że chcą być zostawieni w spokoju.

Kontakt:
Lokalna Grupa Działania „Przymorze”
ul. Jagiellońska 11
80-371 Gdańsk
tel.: (58) 553 02 61, faks: 58 340 87 82
Anna Jędrzejewska
tel.: 513 052 084
e-mail: anna.jedrzejewska@psouu.gda.pl                                                                                                                                                                      http://psouu.gda.pl/osrodek/lokalna-grupa-dzialania-przymorze

Okiem animatora regionalnego CAL:

Grupa „Przymorze” jest przykładem przekuwania na praktykę idei aktywności społecznej. Przedstawiciele lokalnych instytucji, organizacji i biznesu postanowili poprawić jakość życia. Co jest istotne dla przyjętego przez tę grupę sposobu myślenia i działania? Społecznicy na Przymorzu nie dzielą rzeczywistości na „my” – mieszkańcy i „oni” – władze samorządowe. Szukają takich dróg, które pozwolą płynnie współpracować z lokalnym samorządem. Jasno precyzują własną rolę jako działaczy oraz rzeczników spraw społeczności lokalnej. W działaniu grupy przejawia się troska o rzeczywiste zaangażowanie mieszkańców. Są gotowi do dzielenia się wspólnie posiadanymi zasobami, po to by mieszkańcy czerpali radość życia w miejscu, w którym na co dzień mieszkają. Dyskutują nad wspólną wizją oraz kierunkiem przyszłych działań.

Jest to czasochłonny proces uspójniania wyobrażeń, celów i sposobów działania. Czas wzajemnego poznawania partnerów, bez którego niemożliwe byłoby zbudowanie nowej tkanki. W procesie tym samo stawianie pytań i znajdowanie na nie odpowiedzi jest równie ważne, jak późniejsze działanie. Grupa „Przymorze” tworzy perspektywę zbudowania nowej przestrzeni ekspresji dla mieszkańców. Punktem wyjścia są tu rzeczywiste ich potrzeby. Powstaje precyzyjny plan dotarcia do mieszkańców. Największe wyzwanie, przed jakim stają członkowie grupy „Przymorze”, to właśnie odnalezienie i wykorzystanie zasobów drzemiących w mieszkańcach. To w nich leży potencjał do zmiany.
Jaka jest ta koalicja? Ucząca się. Otwarta, dostrzegająca realizowane w innych miejscach sposoby i rozwiązania. Grupę „Przymorze” charakteryzuje wrażliwość społeczna na potrzeby innych. Sprawiedliwość i równość szans, jako wartość aktywnych społeczności, przyjmują tu konkretny wymiar. Montaż na pobliskiej plaży specjalistycznych pomostów ułatwiających ludziom poruszającym się na wózkach dotarcie na brzeg morza staje się przykładem kreowania świata, w którym nierówności społeczne są niwelowane. Gdzie równy dostęp jest gwarantem, a nie przywilejem.

 

Opisana historia jest częścią publikacji „Aktywne Społeczności. Zmiana Społeczna. Katalog Praktyk, tom III” wydanej przez Centrum Wspierania Aktywności Lokalnej CAL. To zestaw ponad 30 inspirujących mini-reportaży o tym jak lokalne społeczności potrafią brać sprawy w swoje ręce.

Jak mieszkańcy białostockiego bloku zrobili wystawę fotografii i filmów w suszarni na 11. piętrze? Co wynikło z przygotowania przez mieszkańców Pogorzyc wirtualnej księgi swojej wsi? Jakie korzyści przynosi lokalne partnerstwo działające na Starym Przedmieściu w Gdańsku? Te i wiele innych historii znajdziemy w  Katalogu praktyk Aktywnych społeczności, tom III. Opowieści są różne, ale każda z nich pokazuje ludzi, którzy podejmują inicjatywy zmieniające ich samych i otoczenie, w którym żyją. Historie wzbogacone są komentarzami animatorów regionalnych CAL, które wnoszą do nich refleksję na temat tego jak powstaje i jak funkcjonuje aktywna społeczność.

Książka jest wynikiem pracy kilkunastu animatorów społecznych CAL z całej Polski. Co roku przyglądają się oni wybranym społecznościom lokalnym i inicjatywom przez nie podejmowanym. Starają się je poznać, zrozumieć i opisać.

Do pobrania: Aktywne Społeczności. Zmiana Społeczna. Katalog Praktyk, tom III

Publikacja została wydana w ramach projektu “Tworzenie i Rozwijanie standardów usług pomocy i integracji społecznej”. Projekt jest współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.