Ważny jest człowiek

Momentami miewałam chwile słabości i chęć by rzucić to wszystko, przyznaje Alicja Wioletta Tempes z Ośrodka Pomocy Społecznej w Mieroszowie w rozmowie z Moniką Makowiecką.

Monika Makowiecka: Wiolu, serdecznie gratuluję wyróżnienia w konkursie, pn. „Dolnośląski Pracownik Socjalny Roku 2013”.

Alicja Tempes: Dziękuję, to dla mnie bardzo miłe zaskoczenie, ale i satysfakcja z wieloletniej pracy metodą środowiskową.

Od kiedy realizujesz tą metodę?

Po raz pierwszy zetknęłam się z pracą środowiskową i jej założeniami przez duże „Ś” w roku 2006, wtedy też od września 2006 do marca 2008 roku, uczestniczyłam w projekcie Dolnośląskiej Akademii Aktywności Lokalnej – rozwój jakości usług sektora pomocy społecznej realizowanym we współpracy ze Stowarzyszeniem Centrum Wspierania Aktywności Lokalnej CAL. Projekt ten przygotowywał mieroszowski ośrodek pomocy społecznej do pracy metodą CAL. Wówczas poznałam możliwości i osiągnięcia w działaniu metodą środowiskową, która okazała się być genialną i prostą zarazem. Była to moja pierwsza fascynująca „przygoda z CAL-em”, która zaowocowała pierwszymi działaniami w środowisku naszej Gminy.

Jakie były Twoje doświadczenia w pracy środowiskowej, przed przystąpieniem do projektu?

Pracuję ze społecznością od roku 2007, już wtedy w wyniku wspólnej inicjatywy Mieroszowskiego Centrum Kultury i OPS, z ramienia którego działałam został powołany Klub Seniora w Mieroszowie, którego zostałam koordynatorem. Natomiast w roku 2008, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej wspólnie ze Stowarzyszeniem „Słoneczko Unisławia” napisał swój pierwszy projekt pn.”Seniorzy jutra”, który otrzymał dofinansowanie w programie Nestor ze środków Samorządu Województwa Dolnośląskiego. Był to dla nas duży sukces, bo nie mieliśmy doświadczenia w pisaniu projektów i ich realizacji. Również w roku 2008 na wniosek naszego OPS został powołany zarządzeniem burmistrza Mieroszowa Klub Wolontariatu przy OPS, którego nadal jestem koordynatorem. Po roku 2008 wielokrotnie wraz z kierownikiem OPS uczestniczyłam w szkoleniach i spotkaniach dotyczących aktywności lokalnej oraz zawiązywania i funkcjonowania partnerstw. Powstanie kolejnego Klubu Seniora w Unisławiu Śląskim miało miejsce w roku 2009, w roku kolejnym zainicjowałam powstanie partnerstwa na szczeblu gminnym, które zawiązało 11 partnerów (jednostki organizacyjne i organizacje pozarządowe). Kolejnym etapem w pracy środowiskowej było powołanie w grudniu 2010 roku Świetlicy Środowiskowej przy OPS, a następnie w roku 2011 remont i otwarcie świetlicy wiejskiej w Unisławiu Śląskim.

Metodę organizowania społeczności lokalnej poznałaś podczas szkolenia realizowanego w ramach projektu „Tworzenie i rozwijanie standardów usług pomocy i integracji społecznej”, jak udział w nim wpłynął na Twoją pracę w społeczności?

Uczestnicząc w dwuletnim cyklu edukacyjnym przygotowującym do wdrażania metody organizowania społeczności lokalnej, przede wszystkim pogłębiłam wiedzę z zakresu metody środowiskowej. Szkolenie poszerzyło moje horyzonty, pokazało dalsze możliwości pracy i realizowania działań oraz utwierdziło w przekonaniu, że jest to właściwa forma pomocy i wsparcia społecznego. Ważny jest człowiek, jego wartości, jego zaangażowanie i jego współpraca z innymi mieszkańcami. Nie otrzymuje on tylko ryby, ale wędkę i od niego w dużej mierze zależy to co może złowić.

Kontynuujesz wiele zadań zapoczątkowanych w latach ubiegłych, jakie działania wpisujące się w proces OSL, są podejmowane w organizowanych społecznościach?

Od roku 2011 zaczął się okres intensywnej pracy w środowisku. Wspólnie z innymi partnerami, ale głównie z Fundacją „Spektra” realizowaliśmy szereg projektów, gdzie OPS był partnerem. Projekty te były dofinansowywane z różnych źródeł: PFRON-u , ze środków powiatu wałbrzyskiego, gminy Mieroszów i innych. Udało się nam nawiązać współpracę z mieszkańcami ościennych gmin z powiatu kamiennogórskiego – z Lubawki, Chełmska Śląskiego, Kamiennej Góry. Włączyli się oni w działania dotyczące integracji mieszkańców powyższych gmin. Funkcjonują kluby seniora, świetlice, odbywają się spotkania edukacyjne, spotkania okolicznościowe, rajdy, wycieczki, pikniki .

Jak zmieniały się osoby, biorące udział w tych przedsięwzięciach?

Duża część społeczności, a w szczególności grupy seniorów, dzieci i młodzieży, włączyły się bardzo aktywnie we wszelkie działania. Wykazywali się inicjatywą twórczą. Zmienili podejście do wspólnej pracy na rzecz innych grup społecznych. Bardzo chętnie podejmowali wspólne działania, planowali je i wspólnie realizowali. Zauważalny jest wzrost inicjatyw osób, którzy podejmują wyzwania i zaczynają działać. Wzrosła ich samoocena, jak mówią, czują się potrzebni i chętni do pomocy.

A, kto najbardziej zyskuje na prowadzonej pracy środowiskowej?

Zyskuje całe środowisko i społeczeństwo gminy. Przede wszystkim te grupy, które są zaangażowane w działania, choć może nie wszyscy do końca zdają sobie sprawę, że to oni są tymi, którzy mają wpływ na to co się będzie działo w ich społeczności.

Jakie napotkałaś trudności związane z wdrażaniem metody OSL?

W początkowym okresie tych trudności było mnóstwo, począwszy od zwykłego pesymizmu, że „na pewno się nie uda”, utyskiwania na brak pieniędzy, do zachowań dość agresywnych, zarzucających działania z chęci zysku. Pierwsze projekty i wspólne przedsięwzięcia powoli przekonywały część uczestników, że są one projektowane dla nich i tylko z nimi może się udać ich realizacja. Trzymałam się zasady – „nic o nich bez nich”. Powoli, coraz większa grupa mieszkańców zaczęła współpracować, przyłączały się nowe chętne do współpracy osoby. Nie brakowało wiecznych pesymistów, ale i oni zaczynają się przekonywać, że „razem znaczy dla nas”. Bardzo pomocni byli członkowie Klubów Seniora, którzy najchętniej uczestniczyli we wspólnych działaniach, motywowali się nawzajem, inicjowali nowe zadania, dowartościowywali się wzajemnie. Nie brakowało chętnych do współpracy dzieci i młodzieży. Problem stanowił również brak środków finansowych, bo co tu ukrywać, nie zawsze da się zrobić coś bez pieniędzy, a ci co działają też chcą poczuć się dowartościowani choćby w formie wspólnego spotkania, wyjazdu. Jest to tzw. „metoda kija i marchewki”, która dobrze rokuje na przyszłość.

Jak wynika z Twoich doświadczeń, radziłaś sobie z pokonywaniem pojawiających się trudności, od kogo i jakie otrzymywałaś wsparcie?

Największe wparcie otrzymałam od mojej pani kierownik Elżbiety Buziewicz- osoby kreatywnej i twórczej, która zaraziła mnie tym bakcylem pracy środowiskowej, wysyłała na szkolenia. Pisała (i pisze nadal) wnioski o dofinansowanie, inicjowała i realizowała wspólnie ze mną część działań, ale też z wielkim zrozumieniem dla sprawy wspierała mnie i pomagała w realizacji pozostałych. Dużym wsparciem dla mojej osoby i realizowanych przeze mnie zadań jest też zastępca kierownika Marta Rajter – osoba bardzo życzliwa i twórcza, bez której pewne działania nie byłyby możliwe. Niezwykle cenne jest też wsparcia osób życzliwych, przyjaciół i kolegów, którzy tak jak ja wkładają w pracę środowiskową serce. Moi współpracownicy pomagają mi na różne możliwe sposoby, odciążają od nadmiaru obowiązków służbowych, pomagają w realizacji poszczególnych projektów – bez nich nie osiągnęłabym tego wszystkiego, dlatego w pracy środowiskowej jest ważne współdziałanie i współpraca całego zespołu czy grupy osób. Również moja rodzina wspierała mnie w tych działaniach, pomimo iż robiłam to w swoim czasie wolnym, kosztem mojej rodziny i własnego życia osobistego. Sami uczestnicy, też mobilizowali mnie aby się nie załamywać i dalej próbować. Ich uśmiech i zadowolenie sprawiał, że nie zniechęcałam się zbyt szybko choć momentami miewałam chwile słabości i chęć by rzucić to wszystko. Cały czas mam nadzieję, że tym którzy „nic nie chcą, zachce się chcieć” i też zmienią zapatrywania na to co mogą zdziałać i poczuć swoje sprawstwo w tej kwestii.

Planujesz kontynuację pracy środowiskowej, jakie są Twoje zamierzenia na najbliższy czas?

Kilka lat temu połknęłam bakcyla pracy środowiskowej i zamierzam dalej, dopóki sił mi starczy, pracować tą metodą. Moim marzeniem jest zaktywizowanie naszych mieszkańców na tyle, by można ich było zostawić bez większego wsparcia i poczuć się gościem na imprezach realizowanych przez nich.

Dziękuję za rozmowę i życzę pomyślnej realizacji planów

Alicja Wioletta Tempes – specjalista pracy socjalnej w Ośrodku Pomocy Społecznej w Mieroszowie, zatrudniona w pomocy społecznej od 1990 roku. Uczestniczyła w dwuletnim cyklu szkoleniowym dla pracowników socjalnych ośrodków pomocy społecznej, którego celem było wdrożenie innowacyjnej metody pracy środowiskowej – organizowanie społeczności lokalnej. Szkolenie było zorganizowane w ramach projektu „Tworzenie i rozwijanie standardów usług pomocy i integracji społecznej”.