To jest nasze miejsce!

Tak o wspólnie zorganizowanym miejscu spotkań, mieszczącym się w budynku socjalnym, mówią mieszkańcy radomszczańskich ulic: Kolejowej, Św. Rozalii i Zgody.

Słoneczne majowe popołudnie, spotykamy się z Anią Kowalczyk, Jackiem Pawelcem i Iwoną Broszkiewicz, pracującymi w Zespole Organizacji Społeczności Lokalnej w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Radomsku. Rozmawiamy o prowadzonej przez nich od blisko dwóch lat, pracy metodą środowiskową. Słyszymy, że na „Trzech Podwórkach” zaszły zmiany, duże zmiany, których autorami są, no właśnie, kto?

– Co skłoniono Was do pracy z tutejszą społecznością?

– Sytuacja zamieszkujących tutaj ludzi. Społeczność była zaniedbana, a mieszkańcy byli postrzegani głównie, jako osoby uzależnione, pozostające w kolizji z prawem. Mówili nam, że czują się dyskryminowani ze względu na miejsce zamieszkania. Niekorzystny wizerunek potęgowało powielanie złych wzorców rodzinnych, a także niskie wykształcenie i kwalifikacje zawodowe, powodujące pozostawanie większości tych osób poza rynkiem pracy.

– Dużo rozmawialiśmy z nimi, poznawaliśmy się. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że są bardzo przywiązani do miejsca zamieszkania i deklarują chęć zmiany jego wizerunku. A także chcą i mają pomysły jak można zmienić otaczającą rzeczywistość.

Autorami zmian, są mieszkańcy umownie nazwanej społeczności „Trzech Podwórek”, spotykamy ich w Klubie Wolontariusza, przytulnym pomieszczeniu w bloku socjalnym, przy ulicy Św. Rozalii 1b. Są pogodni, z zapałem pokazują nam swoje miejsce. W aneksie kuchennym uśmiecha się Pan Paweł:

– Witamy u nas.

– Jak tu ładnie, kolorowo.

– To moje królestwo, u nas jest więcej kobiet, ale w kuchni rządzę ja, zapraszam na herbatę.

Ściany ozdabiają kolorowe rysunki namalowane przez dzieci, wspólnie wykonane dekoracje. Klub to miejsce spotkań, przestrzeń do aktywnego spędzania czasu w gronie sąsiadów, znajomych, wolontariuszy. Przy długim stole zasiada kilka kobiet z towarzyszącymi im dziećmi, rozmawiają, pozdrawiają się, dopytują co słychać. Jest też kącik dla zwolenników komputera, na zawieszonej za biurkiem tablicy wiszą tajemnicze chińskie znaki, pytam:

– Co to takiego?

– To dostaliśmy z Chin, nasze dzieci nawiązują kontakt z rówieśnikami z całego świata, piszą do siebie. Teraz w dobie Internetu to prosta sprawa, tam są zapisane pozdrowienia dla nas.

Uwagę przyciągają półki wypełnione książkami, grami planszowymi i wesołymi pluszakami. A na szafce stoi klatka, tak, stałym mieszkańcem Klubu jest chomik, ulubieniec młodszych. Widać, że mieszkańcy dobrze się znają, z entuzjazmem opowiadają historię powstania Klubu:

– Tutaj była pusta piwnica, spotykaliśmy się z Panią Anią i Panem Jackiem, i ustalaliśmy, co można zrobić w tym miejscu. Klub był mam potrzebny. Było kiedyś zdarzenie, że sąsiad ganiał dziecko z siekierą, bo jeździło rowerem przed blokiem.

– W jednym z bloków jest świetlica, ale tylko dla dzieci, dla nas starszych nie było nic.

– I jak zapadła decyzja, że będzie klub, pomagaliśmy go urządzać. Każdy mógł przynieść coś
z domu, żeby było tu milej, przytulniej. Jakąś serwetkę, firankę, zabawki dla dzieci.

Opowieści mieszkańców dowodzą, że Klub to miejsce aktywności różnych pokoleń. Na przykład, młodzież samodzielnie zorganizowała warsztaty break-dance, dbali  o bezpieczeństwo swoje i kolegów, wspierali i dopingowali tych, którzy nie radzili sobie jeszcze z techniką tańca. Panie we własnym zakresie przygotowały warsztaty kosmetyczne, na których wzajemnie uczyły się makijażu, ozdabiania paznokci. Mieszkanki przygotowały również warsztaty o zdrowym odżywianiu, dostarczyły przepisy kulinarne do mini poradnika na tanie dania. Uczestniczyły w kampanii społecznej, gdzie dzierżyły własnoręcznie wykonany baner z hasłem sprzeciwiającym się marnowaniu żywności. Stworzyły grupę obywatelską dbającą o otoczenie zabytkowej kapliczki. Dzieci podczas zajęć plastycznych, ruchowych i zabawowych rozwijają zainteresowania, spełniają swoje marzenia. Odbywają się spotkania z okazji Świąt, okolicznościowe, urodziny. Wszyscy współorganizowali i świetnie bawili się na pikniku integracyjno-rodzinnym, którego to właśnie oni, jako mieszkańcy byli gospodarzami. Są wspierani przez wolontariuszy, ale i sami wcielają się w tą rolę, tym samym współtworzą Klub Wolontariusza, będący jednym z elementów programu aktywności lokalnej. Poprzez wspólne działanie i aktywność dostrzegli własne umiejętności, i wykorzystują je w pracy nad sobą i na rzecz innych. Są coraz bardziej świadomi korzystnych zmian i widzą potrzebę kontynuowania wspólnej pracy. Regularnie spotykają się, odważnie przedstawiają swoje potrzeby i propozycje organizowania się w celu ich zabezpieczania.

– Podjęliście Państwo wiele wspólnych działań, jakie zmiany najbardziej cieszą?

– Mamy miejsce, gdzie możemy przyjść, porozmawiać, nie jesteśmy samotni. Bo jak się mieszka samemu, to i po kilka dni można nie mówić ani słowa.

– Pomagamy sobie wzajemnie, możemy na siebie liczyć.

– Do tej pory nawet jak się kogoś znało, to jedynie mówiło się do siebie dzień dobry, a teraz zawsze się stanie, porozmawia.

– Jeszcze niedawno pracownicy socjalni MOPS-u przychodzili do mnie we dwoje, bo się mnie bali. Ja jestem bardzo wdzięczny, że to się zmieniło. Możemy razem coś robić. Widzę duże zmiany u siebie i to też dzięki temu, że mogę się udzielać we wspólnych działaniach i mam wsparcie ludzi z MOPS-u. Jeśli mój przykład mógłby komuś pomóc, to ja bym się cieszył.

– Zapytam przekornie, a co by było gdyby, to miejsce nagle przestało istnieć?

– Nie ma takiej opcji, tego Klubu nam nikt nie odbierze.

Ale Klub to nie wszystko, mieszkańcy z towarzyszącymi im w zmienianiu „Trzech Podwórek” organizatorami społeczności lokalnej, nakreślają już plany zorganizowania miejsca wypoczynku na świeżym powietrzu. Obok bloku grupka mieszkańców ochoczo porządkuje resztki drewnianego budynku.

– O, tutaj mamy rozbiórkę, to były stare mieszkania socjalne, od lat w bardzo złym stanie. W tym miejscu będziemy organizowali miejsce zabaw dla dzieci, piaskownicę, huśtawki, może jakieś ławeczki.

– Dzieci muszą mieć bezpieczne miejsce do zabawy. Wszędzie są zakazy gry w piłkę, i my starsi też będziemy mieli gdzie posiedzieć. Weźcie jedną deskę, tak na pamiątkę będziemy mieli, po tym starym baraku.

– Pani Aniu, taka będzie dobra?

– Tak, jest super.

– To ja ją przechowam, później ją powiesimy w Klubie.

I tak mieszkańcy tej malutkiej radomszczańskiej społeczności, z determinacją realizują zapowiedzi składane we własnym hymnie – „Podwórkowej piosence”, której słowa mobilizują ich do wspólnej pracy i integracji: „Kolejowa, Rozalia i Zgody, swej aktywności dadzą dowody, jak się weźmiemy do wspólnej pracy, to ze zdziwienia padną rodacy!”