Budować zaufanie

Zawsze wierzyłam w ludzi i mimo tego, że ta wiara bywała wystawiana na próbę, nadal wierzę – mówi Sylwia Grupińska wicedyrektorka Ośrodka Pomocy Społecznej w Kościanie w rozmowie z Moniką Makowiecką

Monika Makowiecka: Sylwia, czym dla Ciebie jest organizowanie społeczności lokalnej?

Sylwia Grupińska: Organizowanie społeczności lokalnej to wyzwalanie potencjału osób funkcjonujących w ramach określonych grup społecznych. To praca z ludźmi i dla ludzi, to troszkę mediacja, animacja i polityka społeczna. Myślę, że jest to metoda pracy, która wskazuje potencjał i bazując na nim zmienia rzeczywistość. Dzięki oparciu na pozytywach pozwala uwierzyć, że to co z pozoru trudne i nieosiągalne – może byś w zasięgu ręki.

Co szczególnie zainteresowało Cię w tej metodzie pracy?

Trudno określić mi jednoznacznie, ale myślę, że metoda OSL pozwala na wykonywanie pracy socjalnej. Jest to praca socjalna w „czystej” postaci, a zasięgiem jej działania są grupy w ramach, których funkcjonuje jednostka. Ciekawe jest to, że poprzez pracę z grupą wpływamy na rodziny
i jednostki. Muszę również powiedzieć, że praca metodą OSL zmieniła także mnie i to traktuję jako wartość dodaną.

A jaka to zmiana?

Udział w projekcie pozwolił mi stawić czoła wystąpieniom publicznym, wskazał jak być efektywnym politykiem społecznym. Efektywnym, ponieważ wsłuchującym się w głos społeczności. Zawsze wierzyłam w ludzi i mimo tego, że ta wiara bywała wystawiana na próbę, nadal wierzę. Dzięki niej mogłam pracować metodą OSL.

W jaki sposób przygotowywałaś się do pełnienia roli organizatora społeczności lokalnej?

Były to bardzo intensywne przygotowania, które umożliwiło mi zakwalifikowanie się do projektu „Tworzenie i rozwijanie standardów usług pomocy i integracji społecznej”. Oprócz ugruntowania posiadanej wiedzy i zdobycia nowej, bardzo ważne dla mnie było przekładanie jej na język praktyki. Tak więc, wiedzę zdobytą podczas sesji szkoleniowej właściwie zaraz, w ramach zadania domowego, realizowałam w wybranej społeczności. Wówczas nie zawsze byłam tym zachwycona, ponieważ, pewnie jak wiele osób, na brak zajęć nie mogłam narzekać. Natomiast z perspektywy czasu, uważam, że był to ogromny plus. Nieocenione było również wsparcie i zrozumienie dla podejmowanych działań ze strony Pani dyrektor Mirosławy Lubińskiej oraz mentora.

Już w trakcie szkolenia uruchomiłaś proces organizowania społeczności lokalnej w społeczności ul. Gostyńskiej. Jakie działania były tam realizowane?

Tak właśnie było. Wszystko zaczęło się od opracowania Mapy zasobów i potrzeb. Przy pracy nad tym dokumentem mogłam liczyć na wsparcie osób, które może początkowo z niedowierzaniem podchodziły do pracy tą metodą, ale ostatecznie uwierzyły w jej sens. To, m.in. pracownicy socjalni  pracujący na tym rejonie, koordynator Centrum Wolontariatu. Dziś już wiem, że dobrze przygotowana diagnoza znacznie ułatwia pracę ze społecznością, ale również z partnerami. Bez wsparcia partnerów, ich zrozumienia dla podejmowanych działań niewiele mogłabym zrobić. Tak więc cyklicznie odbywały się spotkania partnerskie, obywatelskie, mieszkańcy zadbali o podwórze – pojawiły się kwiaty, krzewy. Dzięki wsparciu burmistrza zagospodarowano miejsce zabaw dla dzieci, na którym usytuowano piaskownicę i huśtawkę, mieszkańcy wyznaczyli osobę, która jest odpowiedzialna za porządek w tym miejscu. Również odmalowane zostały części wspólne mieszkań, czyli klatki schodowe. Przeprowadzona została kampania społeczna. Odbyły się festyny, spotkania przy „Podwórkowej choince”. Niektórzy z mieszkańców przystąpili do projektu systemowego realizowanego przez nasz Ośrodek i później znalazły zatrudnienie, które po zakończonym kursie popartym doświadczeniem praktycznym zwiększy ich szanse na pracę. Warto zaznaczyć, że mieszkańcy stali się częścią większej społeczności. Zaangażowali się w życie osiedla „Wesołe miasteczko”, którego są częścią, a czego wcześniej nie byli świadomi.

Na jakie  przeszkody, trudności czy też ograniczenia napotykałaś pracując w społeczności?

OSL to praca z ludźmi, więc trudności początkowo wynikały z relacji, a w zasadzie, braku relacji między mieszkańcami. Z brakiem identyfikowania się z miejscem, w którym przyszło im mieszkać oraz z dość częstymi migracjami. Ludzie przychodzą i odchodzą, myślę tutaj szczególnie o mieszkańcach eksmitowanych. Ogromnym problemem był również brak miejsca spotkań – świetlicy. Takie miejsce ułatwia budowanie więzi. Jednakże nie ma rzeczy, których nie da się pokonać, czy też problemów, których dokuczliwości nie uda się zminimalizować.

Co pomagało łagodzić pojawiające się trudności?

Myślę, ze umiejętności mediacji i zdobyte zaufanie. Właściwie to zapracowanie sobie na zaufanie mieszkańców poprzez szczerość, bycie z nimi, reprezentowanie ich interesów i realne oszacowanie możliwości. Tak jak wspominałam, wszystko co wydarzyło się na Gostyńskiej to wynik pracy mieszkańców i partnerów. Każdy z nas ma różne zasoby, które wspólnie zaangażowane stanowią siłę napędowo-sprawczą.

Praca metodą OSL została zapoczątkowana przez Ciebie w roku 2011, jakie  zmiany zaszły
w społeczności ul. Gostyńskiej?

Poprawiła się estetyka podwórza i klatek schodowych. Jednakże jako szczególnie ważną, postrzegam zmianę sposobu postępowania mieszkańców i wzrost poczucia współodpowiedzialności. Jako przykłady podam: wyłonienie się trzech liderek na podwórzu,  cztery osoby w projekcie,  dobrowolne składki pieniężne na potrzeby podwórka, brak przyzwolenia na spożywanie alkoholu w pobliżu miejsca zabaw. Zmiana, to również zagospodarowanie podwórza, ławki gdzie mieszkańcy wspólnie spędzają czas, zwiększająca się liczba osób uczestniczących w spotkaniach obywatelskich. Festyn w czerwcu ubiegłego roku organizowany z inicjatywy mieszkańców. A także zaangażowanie mieszkańców w pracę w ramach wolontariatu – szczególnie na rzecz seniorów. Staraliśmy się przybliżać metodę OSL i przedstawiać nową rolę Ośrodka, na przykład w lutym 2012 w Kościańskim Ośrodku Kultury spotkali się przedstawiciele instytucji publicznych, organizacji pozarządowych, placówek oświatowych, przewodniczący Rad Osiedli, liderzy grup środowiskowych oraz reprezentanci  innych podmiotów życia społecznego, działających na rzecz lokalnego środowiska.  Uczestnicy spotkania przyjęli zaproszenie Burmistrza Miasta Kościana na konferencję pn. „Wspólne działanie – większa skuteczność”. Warto podkreślić rolę Pana Burmistrza, który wytwarza klimat sprzyjający podejmowaniu nowych metod pracy.

Od listopada 2012 roku jesteś wicedyrektorką, odpowiadasz za wdrażanie tej metody w ośrodku. Jak organizowałaś pracę osób wdrażających metodę środowiskową?

Jeszcze, gdy pracowałam w Klubie Integracji Społecznej została zatrudniona osoba, której przekazywałam swoje zadania i obowiązki. Już wtedy włączałam ją w pracę z mieszkańcami ul. Gostyńskiej, planowanie działań, pracę z partnerami i organizowanie spotkań obywatelskich. Zależało mi na tym, aby uczestniczyła w szkoleniu, które usystematyzuje wiedzę, którą posiadała i tę, którą ja przekazywałam. Tak też się stało. Obecnie na stanowisku organizatora społeczności lokalnej w pełnym wymiarze czasu pracy jest zatrudniona jedna osoba, ale wszyscy pracownicy Działu Aktywności Lokalnej są angażowani w pracę metodą OSL i przeszli szkolenie w tym zakresie. Uważam, że wiedza i umiejętności zdobyte podczas organizowanych szkoleń są nieocenione. Poza tym zawsze chętnie wspieram pracowników w podejmowanych działaniach i nie wycofuję się z pracy w terenie.

Jaka jest Twoja recepta na skuteczne wdrażanie OSL przez pracowników ośrodka pomocy społecznej?

Wszystko, co w pewnym sensie nowe, budzi obawy. Uważam, że podejmowanie dialogu z pracownikami i informowanie, to podstawa zrozumienia. Bez dialogu nie byłoby możliwe zrozumienie dla nowych wyzwań, które przed nami są stawiane.

Dziękuję za rozmowę i życzę pomyślnej pracy metodą środowiskową

 

Sylwia Grupińska – mówi o sobie, że jest pracownikiem socjalnym z wyboru. Zatrudniona w Ośrodku Pomocy Społecznej w Kościanie od 1998 roku. Przez 12 lat wykonywała obowiązki pracownika socjalnego w terenie, następnie w Klubie Integracji Społecznej, przez dwa lata pełniła rolę organizatora społeczności lokalnej. Obecnie zdobyte doświadczenie stara się wykorzystywać pełniąc funkcję wicedyrektora. Siłę daje jej rodzina: mąż i córki.